wtorek, 21 sierpnia 2012

rozdział 1 "I love JB"

Kocha...
Nie kocha...
Kocha...
Nie kocha...
Przed ostatni płatek róży wylądował na trawie, na środku polany, na której leżałam.
Polana ta była otoczona drzewami, w taki sposób, że z góry wyglądało to jakby była w kształcie serca.
Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.
Wkleiłam resztę kwiatka z ostatnim płatkiem do zeszytu, i wstałam, otrzepując się.
Miałam jeszcze dobrą godzinę, ale wolałam być w domu wcześniej, bo z moim ojczymem nigdy nic nie wiadomo.
Gdy weszłam do domu była 17.10.
Czyli w skrócie Paweł- mój ojczym- w domu będzie za jakieś 50 minut.
Kiedy on jest, nie mogę wychodzić z domu, czyli odpadają dyskoteki, czy jakiekolwiek inne imprezy.
Gdy on wraca z pracy, ja jestem zamknięta w swoim pokoju i udaję że się uczę, to mi nie przeszkadza.
Ale tym razem zrobiłam co innego.
Byłam sama w domu, więc siadłam do komputera.
włączyłam wiecznie zamuloną jednostkę centralną, i zaczęłam się modlić, aby zdążyć przed rodzicami.
"KOTEK"- wyskoczył mi na ekranie kolorowy napis, gdy kliknęłam na jedną z trzech ikonek.
"KOZIOŁKU TY MÓJ.."-przeczekałam cierpliwie pokaz slajdów, które zrobiłam wraz z moją kuzynką, w trzeciej klasie podstawówki, jeszcze zanim moja mama wyszła ponownie za mąż.
"Heyy;)))"- wyskoczyła wiadomość od Ann, od razu gdy włączyłam GG.
"Siema<33."- odpisałam jej.
"Idziesz na koncert?"-napisała
"jaki koncert... i chyba wiesz że raczej nie?"
"no tak, ale... lepiej Ci nie mówić czyj koncert, bo jeszcze coś głupiego zrobisz;(("
"no nie bd taka!!!"
"...ok... JB..."
"AAAAA! KIEDY I GDZIE GADAJ!!!"
"oj dobra, dzisiaj o 20 na Kościuszki:":, wyrwiesz się?"
"no jasne, idę do cb"
"a twoi starsi?"
"NIECH SIĘ WALĄ:**"

PROLOG;**

Miłość...
Przyjaźń...
Rodzina...
Trzy niby najważniejsze rzeczy w życiu, ale to one najczęściej zawodzą...

****************************************

Może i popełniłam w życiu parę błędów, ale to nie przez nie chcę się wyprowadzić.
To przez ludzi, których nawet nie znam.
Gdy szlam do gimnazjum, myślałam, że to będzie moje nowe życie.
Ale myliłam się.
Aby zacząć życie od nowa, nie można zmienić tylko szkoły.
Trzeba zmienić miasto...
Znajomych...
A nawet RODZINĘ...