środa, 12 grudnia 2012
Rozdział 17 "walka"
-Justin! Ubierz małej sweterek!-krzyknęłam.
Celina poszła do szkoły, a ja do końca tygodnia jestem na zwolnieniu.
-który?-odkrzyknął mój ukochany.
-no, ten różowy! Jeszcze rano wyłożyłam go na wersa...-nie dokończyłam, bo właśnie w tej chwili, weszłam do kuchni.
A tego co tam było, nie da się opisać.
-NICOLE! Ja cię ZABIJE!- chwilę po tym jak mój głos dotarł do salonu, za mną stanął Justin.
-co tu się dzieje?!-spytał widząc trzylatkę, chlapiącą się w zlewie, z którego wylewała się woda.
-Justin... Ty... Weź ją, ja to wytrę.-powiedziałam to ze spokojem, chociaż w środku aż płonęłam ze złości.
Chłopak wziął mokrą dziewczynkę pod ramiona, i trzymając ją od siebie na odległość swoich ramion, zaniósł do łazienki.
Wzięłam się za wybieranie podłogi.
Gdy skończyłam, poszłam do salonu.
Nicole była już sucha, i schludna, ubrana w sukienkę koloru purple, i pink sweterek;pp
-ej, jej jej! Jest zimno! W nocy spadł śnieg!-wrzasnęłam.
-zaraz ubiorę jej rajstopy, bądź cierpliwa!-odrzekł mój chłopak, i zaczął grzebać w szufladzie.
-nie ta-powiedziałam, widząc jego poczynania.
Jeszcze nie zapamiętał, co gdzie jest.
W końcu to ja wczoraj rozpakowywałam rzeczy, on je tylko wnosił, razem z Ryanem, Kennym i Scrappym.
-ale z CB debil-powiedziałam gdy znów zajrzał nie tam gdzie trzeba.
Podeszłam do barku, i otworzyłam go.
Potem wysunęłam drugą od góry szufladę.
-szybko, bo w twoim tempie nie odbierzemy małej przed kolacją.-mówiąc to wyszłam na przedpokój.
Dom, w którym teraz mieszkamy jest piękny, i wielki. Ale trochę mnie wkurza, że prawie na przeciwko jest cmentarz.
Na szczęście dom jest otoczony solidną kolczatką, i żywopłotem.
Wyciągnęłam z piekarnika blachę z udkami, i zabrałam się za nakładanie na talerze ziemniaków.
-obiad!-krzyknęłam, i usiadłam do stołu.
Cell kończyła o 16.15, plus do tego jakieś dodatkowe do osiemnastej.
Gdy Justin usiadł przy stole, ja zaczęłam przyglądać się, jak Nicole siłuje się z wyciągnięciem ze słoika buraka.
Justin pomógł jej, ale wyciągając rękę do słoika, dotknął mojej.
Wzdrygł się.
-JEZU, Justin, co z tobą?
-nic, a co może być?
-widzę że coś się z tobą dzieje.
-nie ważne.
-co "nie ważne"? Masz mi powiedzieć!
-później ci powiem.
-teraz.
-Laura... Nie Przy Małej.
Ciągle nie wiedziałam o co chodzi, w tej jego prowizorycznej grze, bez zasad.
Widziałam, że w środku toczy walkę, sam ze sobą.
Tylko jeszcze nie wiedziałam o co poszło.
*******************************
heu heu heu!
nieźle, i sorry, że mnie tak długo nie było ale byłam zajęta;P
nie mam czasy, żeby pisać stopki, więc spadam;)
papa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
BŁAGAM CIĘ NAPISZ COŚ ! NIE MOGĘ ŻYĆ BEZ TWOJEGO OPOWIADANIA TAK DŁUGO CZEKAM DŁUŻEJ JUŻ NIE MOGE!!! JESTEŚ TAKA ŚWIETNA! <333333333
OdpowiedzUsuńHeeej jestem Nicola jak przeczytałam twoje opowiadanie od razu się zakochałam CHCE WIĘCEJ ! <3 Jesteś zajebsta ! powinnaś książki pisać !
OdpowiedzUsuńI piszę;p hehe Niee wieedziałaś?
Usuń