Nie myślałam o tym, że ktoś może się o mnie martwić, a tym bardziej Justin.
Ale kiedy wyciągnęłam telefon z kieszeni, zobaczyłam, że mam 27 połączeń nie odebranych od Justina.
"proszę, wróć, boimy się o cb... Ja się o cb boję..."-napisał
nie wierzę mu.
Najpierw mówi mi takie rzeczy, a teraz że się boi?
O mnie?
"Wal się"-odpisałam mu.
Znowu zadzwonił.
-czego chcesz?-krzyknęłam do słuchawki.
-chodź pod hotel, szybko!
Powiedział to takim tonem, że odechciało mi się kłócić.
-dobra, idę.-powiedziałam już spokojnie, i poszłam w stronę motelu.
*************
Pod budynkiem nie było nikogo, oprócz grupki dziewczyn, które na mój widok zaczęły coś szeptać.
"gdzie?"-napisałam
"3 piętro, numer 64"-odpisał.
Weszłam na parter.
-ty do kogo?-spytała facetka przy ladzie.
-ja... Do Justina... Czeka na mnie...
-numer pokoju?
-64
kobieta podniosła słuchawkę, i zaczęła coś mówić, ale ja jej nie słuchałam.
-dowód tożsamości-powiedziała gdy odłożyła słuchawkę.
Dałam jej swoją legitymację, którą miałam w portfelu.
-3 piętro-powiedziała doczepiając dokument do karty, przy której było już prawo jazdy Justina.
Weszłam po schodach, a serce, nie wiadomo z jakiego powodu, przyśpieszyło swojego biegu.
Zapukałam do drzwi.
-wejdź-usłyszałam ze środka.
Gdy weszłam, pokój okazał się pusty.
W jednej chwili ktoś zamknął za mną drzwi na zamek, a w drugiej-gdy się odwróciłam-okazało się że to Just.
-co ty... Wystraszyłeś mnie!-krzyknęłam, ale chłopak, zamiast opowiedzieć, rzucił się na mnie, namiętnie całując.
<od.aut. Ta część opowiadania zawiera sceny +18, ale po co ja to wgl. Piszę, i tak wiem że wszyscy bd czytać;*>
Po chwili moja bluzka, i jego koszula, wylądowały na podłodze.
Gdy zaczął mi się docierać do spodni, odsunęłam się, dosłownie na milimetr, ale on to zauwarzył.
-nie chcesz...-stwierdził.
-chcę... Ale... Dobrze wtedy mówiłeś, nie jesteśmy jeszcze na to gotowi...
-dobrze... Poczekamy...-szepnął, kładąc mi ręce na biodrach.
-poczekamy-powtórzyłam, ale gdy z moich ust wydobyło się to słowo, zdałam sobie sprawę, jak bardzo go pragnę...
Nie... Moje ciało pożąda jego bliskości.
Nie zwarzając na to, ile kłopotów mogę sobie tym przysporzyć, znowu się do niego przyssałam.
-co ty robisz?-spytał
-już poczekałam-powiedziałam znów go całując.
Tym razem się nie zawahałam.
Pozwoliłam Justinowi rozebrać siebie i mnie do bielizny, i popchnęłam go z impetem na łóżko, i położyłam się na nim.
-na pewno tego chcesz?-spytał niepewnie-zobacz ile Ty masz lat... Boję się trochę o cb...
Nic nie powiedziałam, tylko zaczęłam go całować po nagim torsie, kierując się coraz niżej.
Kiedy doszłam do jego bokserek, znów się zawahałam, chłopak przewrócił nas tak, że teraz on leżał na mnie.
Jednym sprawnym ruchem, odpiął mi stanik, i zaczął całować moje piersi.
Przy każdej innej osobie, wstydziłabym się leżeć nago, ale nie przed nim.
Podkuliłam nogi tak, aby dosięgnąć stopami gumki od jego majtek, i zsunęłam je powoli, aż wylądowały na podłodze.
Chłopak się tylko uśmiechnął, i zaczął schodzić niżej, ściągając ustami resztę mojej bielizny.
Jego usta, wreszcie doszły tam, gdzie zamierzały, a ja wstrzymałań oddech.
Pisnęłam.
-ohh, kochanie...-Just podniósł głowę, wracając do moich ust-to dopiero początek-dokończył szeptem, wchodząc we mnie.
Tym razem nie pisnęłam.
Tym razem krzyknęłam.
To chyba najlepsze uczucie pod słońcem, kiedy chłopak, o którym wcześniej mogłaś sobie pomarzyć, zapamiętale się w tobie porusza...
Zaśmiałam się, chyba głośniej niż w całym moim życiu.
Ale nie za długo, ponieważ zabrakło mi powietrza.
Teraz skupiłam się tylko na oddychaniu, gdy Justin odwalał całą sobotę.
Ja tylko rozkoszowałam się myślą, że właśnie kocham się z chłopakiem, którego pożąda większość świata.
Jezu...
Jeszcze przed chwilą, nie traktowałam go jako boskiego Justina Biebera;*
Dla mnie to po prostu Justin.
Mój Justin, żyjący tylko dla mnie.
Ale gdy o tym pomyślałam, ogarnęło mnie jeszcze większe podniecenie.
Czułam jak moje paznokcie wbijają się ostro w plecy mojego ukochanego, ale byłam na to obojętna.
Nagle chłopak przyspieszył, a mnie przeszedł zimy dreszcz, a potem jednolita przyjemność, która po niecałej minucie minęła, a gdy to się stało, Just wyszedł ze mnie i położył obok.
Ja natomiast mocno się w niego wtuliłam.
-Laura...-wiedziałam co teraz nastąpi... To, co z każdym pocałunkiem, z każdą pieszczotą...-to zostaje między nami, prawda?-dokończył.
-tak Justin... Wszystko.
################
wiem, za bardzo zboczone, nie?
Ale chciałam być trochę szybsza.
Owszem, nie piszę pornucha, ale w każdym romansidle są takie sceny, nie?
Piszcie w komentarzach, czy chcecie więcej takich scen <ale już wam mówię, że do rozdziału 13-włącznie-nie bd.>.
Więc piszcie komentarze, proszę, bo nie wiem, dla kogo mam pisać.
I jeszcze jedna proźba.
Dołączajcie do tej witryny, macie z lewej strony tam, ten kto ma konto na bloggerze, ten wie.
I jeszcze raz BŁAGAM o komentarze, chcę wiedzieć dla kogo piszę.
Z góry dzięki.
Kicia;*
Wow..!!Ale sie dzieje ;D
OdpowiedzUsuńPewnie że"chcemy"..noo przynajmniej ja chcę więcej takich scen ;)
Jestem ciekawa dalszych losów Laury...:)
ja chce takie scenki co rozdział
OdpowiedzUsuń