poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział 10 "Nicole"

Strasznie się wystraszyłam, gdy usłyszałam swój telefon.
Dopiero po chwili odebrałam.
-dobra, jestem pod blokiem-gdy usłyszałam ten głos, do oczu naciekły mi łzy.
-co chciał?-spytała Celina.
-schodzimy-odpowiedziałam, i ubrałam sweter.
Wbiegłam szybciej niż Cell.(Krystian-jej brat-został z dzieciakami)
od razu rzuciłam się na szyję Justinowi, który stał oparty o samochód.
-co ty...-nie zdążył dokończyć, gdy odruchowo go pocałowałam.
Nie odepchnął mnie, wręcz przeciwnie.
Przyciągnął mnie do siebie bardziej, i wpił w moje wargi jak narkoman.
-yhm, yhm...-usłyszałam głośne chrząknięcie.
Teraz dopiero przypomniałam sobie, że jest tu moja przyjaciółka.
-Sorry, rozproszyłaś mnie teraz... Co chciałaś?-Justin powiedział to stanowczo, ale wciąż nie mógł pozbyć się z twarzy uśmiechu.
-Justin... Ja...-znowu się zawahałam.
-ona jest w ciąży!-wtrąciła Cell.
-co? Jak... Z kim...?-chłopak był zdezorientowany.
-z tobą debilu!-wykrzyknęłam mu prosto w twarz.
Przez chwilę stał tak, zastanawiając się zapewne, czy mi uwierzyć, ale po chwili na jego twarzy znów zagościł uśmiech.
Objął mnie w pasie i zatoczył ze ona trzy obroty.
-ale... Który to...?
-szósty-odpowiedziałam, zanim zdążył zapytać.
-Jezu... Ale ty... No i te wiesz... I dopiero teraz...-nie mógł pozbierać wypowiedzi w jedno mądre zdanie.
-tak...-nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-a twoi rodzice...
-nic jeszcze nie wiedzą. Gdyby mój ojczym... Gdyby się dowiedział...
-no co?
-z domu by mnie wywalił, ot-co.
-mądre. Też bym tak zrobił z piętnasto-letnią ciężarną córką... No przecież żartuje-dodał, gdy zobaczył moja wściekłą minę.
-ale skoro to już 6msc. To niedługo zaczną coś podejrzewać...
-spoko. Nie musisz się martwić. Teraz już na serio zerwę z Sell, i będziemy razem... Jeśli... Mi wybaczysz...
-a jak myślisz...?
-Laura, nie wybaczaj mu, to drań!-usłyszałam Krystiana, który wyszedł z budynku, z dziewczynkami.
Nicole odrazu rzuciła mi się w ramiona.
Podniosłam ją, a 3-latka wtuliła się we mnie.
-kto to?-spytał Justin, patrząc na dziewczynkę, która teraz bawiła się koralikami od gumki, którą miałam przewiązanego warkocza.
-to jest Nicole, Justin-powiedziałam-Nicki, przywitaj się ładnie.
Dziewczynka odwróciła się, i wyciągnęła ręce do Justina.
Just wziął ją ode mnie, i spojrzał jej w oczy.
Ona natomiast zaśmiała się, i dotknęła Justinowego nosa, z głośnym "PIP".
Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz 2-letniej Amelii, która założyła ręce na piersi, i odwróciła się do wszystkich tyłem.
-a ta druga?-Just wskazał na małą blondyneczkę, której już zbierało się na płacz.
Justin postawił Nicole, i podszedł do Amelki.
-będziesz płakać?-spytał, a z ust dziewczynki wydobył się cichy jęk, który oznaczał, że nie chce, aby ją dotykano.
-ona... Chyba nie chce ze mną rozmawiać...-Justin, posiadający dobrą rękę do dzieci, nie wiedział co zrobił nie tak.
-ale ja chcę!-krzyknęła Nicole.
-A tą małą to ja lubię-odpowiedział Justin, znów biorąc ją na ręce.

################ 

Wieemmm. Krótki znowu.
ale to juz dzisiaj trzeci więc... nie bd się rozpisywać.
Kocham wass, lovciam was koziołki;**
''KIEDY PŁACZESZ Z NIEBA PADA DESZCZ  ''
 szukajcie na facebooku i klikajcie ''lubię to'' plisss
 

1 komentarz: