piątek, 5 października 2012
Rozdział 11 "wypadek"
Następnego dnia, obudził mnie telefon.
Gdy sięgnęłam po niego, okazało się, że to nie od niego dobiega dźwięk.
Spojrzałam na Justina.
Tak słodko wyglądał jak spał.
Dzwonek telefonu ucichł, ale po chwili znowu zaczął dzwonić.
Okazało się że to komórka Justina.
Dzwoniła Selena.
Odebrałam.
-Justin, gdzie jesteś, czemu nie wróciłeś na noc?-krzyknęła, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
-Selena, uspokój się, ja...
-ty SUKO! On jest z tobą?-przerwała mi.
-Se...
-mogłam się po tym SKURWYSYNU spodziewać! Powiedz mu że z nami koniec!
Rozłączyła się.
Nie miałam nawet okazji jej tego wyjaśnić.
Kocham Justina.
Będziemy mieli dziecko.
Nie mogłam do siebie tego przyjąć.
Dziecko.
A na dodatek będzie miało geny i moje i Justina.
Powinnam się tylko modlić, aby jego, dominowały moje;*
Położyłam się spowrotem obok Just'a, i zaczęłam się mu dokładnie przyglądać.
Nigdy nie miałam okazji by tak mu się przyjrzeć.
Widziałam wszystkie jego rysy.
Miał <w przeciwieństwie do mnie> nieskazitelną cerę.
Nie było u niego żadnego punktu zaczepienia.
Po prostu... Nie mogłam uwierzyć że istnieje idealny człowiek, puki pewnego razu, nie poszłam do mojej koleżanki.
Powiedziałam mamie, że będziemy robić jakiś plakat... Jak dobrze pamiętam, ale tak naprawdę, miałyśmy iść na miasto.
Natalie, jest prawdziwą fanką Justina.
Wyciągnęła wtedy z plecaka... Chyba z plecaka, bo tak na prawdę już nie pamiętam, gazetę, w której był plakat... Albo zdjęcie Justina.
Przyjrzałam mu się wtedy, a serce we mnie zabiło mocniej.
Nie okazywałam tego wtedy, ale...
Nie zauważyłam nawet kiedy mój ukochany otworzył oczy.
-jak się czujesz skarbie?-spytał
-nie najlepiej. Selena do cb dzwoniła.
-odebrałaś?
-nazwała mnie suką, cb skurwysynem, powiedziała że z wami koniec, i się rozłączyła.
-i dobrze.
-co "i dobrze"?
-i dobrze. Sam miałem z nią zerwać, a tak tylko ułatwiła mi sprawę.
Znów zadzwonił telefon.
Tym razem mój.
-Selena?-spytał Just.
-nie, Celina-odebrałam.
-Laura! Moja mama... I Krystian... Z amelią... Tata... Oni... A ja z Nicole...-mówiła, przerywając tylko na serię płaczu.
-dobra, uspokój się, i wyjaśnij mi o co cho.
-moi rodzice... I Krystian i Amela... Oni... Nie żyją...
################
wiecie co??? Nie wiedziałam że to tak dobrze mi wyjdzie.
Ten rozdział jest zadedykowany dwóm osobom, czyli Magdzie i Natalii z mojej byłej klasy;**
Dzięki wam, obaczyłam, że idealny człowiek istnieje...
PS. zaraz next;)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gdzie oni niby spali..?0.o
OdpowiedzUsuńw hotelu;*
Usuń